niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 5

Rozejrzałam się dookoła, nie rozumiałam dlaczego jesteśmy tu tylko my. Po chwili do sali weszli moi rodzice. Szybko wstałam z miejsca i poszłam ich uściskać.
- Tak się o ciebie bałam - szepnęłam, kiedy tkwiłam w uścisku mamy.
- Nie było o co myszko, już jest okey - pocałowała mnie w czoło. Podeszliśmy do Zayna.
- Zayn to są moi rodzice Isabella i Josh, mamo, tato to jest Zayn, mój nowy podopieczny. - przedstawiłam ich sobie.
- Będziesz go uczyła - pokiwałam głową - No, no stary lepiej trafić nie mogłeś - zaśmiał się mój tata. Zajęliśmy nasze miejsca i czekaliśmy na Simona.
- Jeeezu, gdzie ten wnerwiający gość, miałam nadzieje, że im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - mruknęłam po 30 minutach wbijając się w fotel.
- Nie narzekaj, mogło być gorzej - powiedział tak samo znudzony Zayn.
- Ciekawe jak? - spojrzałam na niego, nawet taki znudzony był seksowny, tak, tak, tak moja zboczona natura się odezwała.
- Pomyśl, że siedzisz na łóżku, nie? - przekręciłam głowę - A nad tobą stoi Liam i nawija jak to ty się nieodpowiedzialnie zachowujesz, przebijesz? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Stary, jakbyś kiedyś posłuchał pogadanki moich rodziców na temat tego, że nie wolno zamieniać dziewczynek w szkole w fretki i później wrzucać ich do spodni kolegów. - powiedziałam i usłyszałam śmiech moich rodziców.
- Zmieniłaś koleżankę w fretkę, dlaczego? - uniósł jedną brew do góry.
-Powiedziała, że jestem głupia i nikt mnie nigdy nie pokocha, bo kto może kochać takiego potwora jak ja, no więc chciało mi się płakać. A później zmieniłam ją w fretkę i powiedziałam, że ciekawe kto teraz ciebie pokocha. - wzruszyłam ramionami, a chłopak parsknął śmiechem, że wszyscy spojrzeli w naszym kierunku.
- Dobra, bijesz mnie na głowę. - zaśmiał się.
- Spoko, jak zaczniemy treningi to cię nauczę kilku przydatnych trików. - puściłam mu oczko. W tym momencie do sali wszedł Simon. Spojrzał na mnie, a ja na niego.
~Ruby~
- Jak się poznaliście z Julsonem i Lily? - zapytałam Louisa, kiedy siedzieliśmy razem w sadzie przyszkolnym.
- To długa historia. - powiedział.
- Mamy czas. - uśmiechnęłam się. Chłopak pokręcił głową z uśmiechem.
- Okey - westchnął - to co chcesz wiedzieć?
- Wszystko. - wyszczerzyłam się.
- Mam pomysł, może będziesz mi zadawała pytania a ja będę na nie odpowiadał?
- Dobra . - zamyśliłam się. - Jak się poznaliście?
- Lily mieszkała obok mnie, często się razem bawiliśmy, byliśmy przyjaciółmi. Julson to przyjaciółka Lily, kiedyś byłem nawet o nią zazdrosny, bo spędzała z nią więcej czasu niż ze mną. Później trzymaliśmy się razem.
- Czemu już się nie przyjaźnicie?
- Jak wiesz jestem Upadłym, co oznacza, że kiedyś musiałem być Aniołem i z takiej rodziny pochodzę. Niestety kiedy miałem 15 lat popełniłem największy błąd mojego życia a teraz za niego płacę. Było w pewnie sposób związane z dziewczynami, być może dlatego.
- Co zrobiłeś? - zapytałam, a jego twarz posmutniała.
- Wybacz, ale o tym akurat nie chcę rozmawiać. - uśmiechnął się lekko.
- Przepraszam, nie mam zamiaru cie do niczego zmuszać. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję - pocałował mnie w czoło.
~Zayn~
- No weź to przecież nie jest trudne, dalej. - poganiała mnie Julka.
- Łatwo ci mówić - mruknąłem pod nosem.
- Bo to jest  łatwe do zrobienia - powiedziała i usiadła obok mnie. - O co chodzi? Bo na pewno nie o to, że nie potrafisz. Masz jakąś wewnętrzną blokadę, tylko nie wiem dlaczego, co ją spowodowało?
- Przecież możesz sobie sprawdzić i znaleźć tego powód. - bąknąłem.
- Mogę, ale nie chcę. Chciałabym abyś to ty mi powiedział. - uśmiechnęła się lekko - Nie bierz mnie za taką jędzę. O co chodzi?
- Po prostu... - westchnąłem - może od początku?
- Byłoby najlepiej.
- Jak miałem 7 lat, to przez przypadek zmiażdżyłem rękę mojemu nauczycielowi. Powiedział mi, że jestem nieudacznikiem i wiele innych. Sam nie mam pojęcia jak to się stało. Później miałem nieźle przechlapane. Wystraszyłem się , od tego czasu się ograniczam. Po prostu boję się zrobić komuś krzywdy.
- Okey. Więc tak, zapewne to był wypadek w pierwszych latach, o ile nie mamy wpojonej wiedzy na temat magii takie wypadki to norma. Sama kiedyś o mało nie zabiłam własnego taty. Po prostu zbyt mocno się na niego zdenerwowałam. Bałam się tej mocy później. Po za tym teraz nie masz się o co martwić, w tej sali nic ani tobie ani mnie się nie stanie. Po za tym umiem się chronić przed zaklęciami. Spokojnie, możesz mi zaufać. - uśmiechnęła się do mnie i objęła ramieniem.
- W bliższym poznaniu ciebie człowiek zyskuje a nie traci. - przymrużyłem jedno oko i z uśmiechem na nią spojrzałem.
- O nie co za dużo to nie zdrowo, do roboty leniu. - zabrała rękę i wstała z miejsca, zaśmiałem się. Wstałem i stanąłem na przeciwko mnie, uśmiechnęła się zadziornie i zaczęliśmy trening. Fascynuje mnie ta dziewczyna.
~Olivia~
- Nie proszę przestań... haha... Harry.... przestań. - krzyczałam kiedy chłopak siedział na mnie i mnie łaskotał. Nasz śmiech było słychać chyba kilka pięter niżej.
- Przeproś. - przestał na chwilę, złapał moje nadgarstki i uniósł mi nad głowę.
- Nie. - powiedziałam przez śmiech. - Ałła, żebra mnie bolą.
- Daj pomasuję ci. - zaśmiał się i zaczął mnie "masować", a ja jeszcze bardziej się śmiałam.
- Przestań... prze-przepraszam. - wyrzuciłam po między salwami śmiechu.
- I o to mi chodziło. - wyszczerzył się i położył się obok mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Tak to się zaczyna...
---------------------------------------------------------------
Jest następny rozdział, przy okazji zapraszam na mój następny projekt : DD

2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award. :)
    Więcej na: http://love-is-passing-away-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu to jest boskie kocham blogi o magi i do tego z zaynem <3 kocham i nie mogę doczekać się kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń