piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 12

Poczułam delikatnie pocałunki na szyi, przez co uśmiechnęłam się pod nosem. Otworzyłam oczy i odwróciłam się, dostając od razu soczystego buziaka. Zaśmiałam się i spojrzałam w piękne czekoladowe oczy.
- Dzień dobry - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry - odwzajemniłam gest. - Jak się spało? - zapytałam i przeciągnęłam się.
- Z tobą zawsze dobrze - mruknął i przyciągnął mnie do siebie, tak, że teraz leżałam na jego klatce piersiowej.
- Jak miło, aż się rzygać tęczą chce - wyszczerzyłam się. - Nie musisz słodzić, prędzej czy później i tak bym poszła z tobą do łóżka. - wzruszyłam ramionami.
- Ta twoja szczerość, czasem mnie dobija - zaśmiał się i cmoknął mnie w nos.
- Dobra, kochany, wstajemy i na śniadanko. - powiedziałam i poderwałam się z miejsca. Ubrałam koszulkę chłopaka i skierowałam się do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i po kilku minutach stałam przed lustrem owinięta ręcznikiem. Lekki makijaż i pokręcone włosy + spodenki z braletem i sweterkiem to mój zestaw na dzisiaj. Do tego założyłam kremowe szpilki i mogłam udać się na śniadanie. W pokoju siedział gotowy już Zayn. Uśmiechnęłam się i podeszłam cicho do niego. Siedział odwrócony w stronę okna, za którym rozciągał się piękny widok. Potknęłam jego ramieniu, na co szybko się odwrócił. Kocham ten moment, w którym uśmiecha się na mój widok.
- Idziemy? - zapytał, na co tylko pokiwałam głową. Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się w stronę restauracji, gdzie siedzieli już nasi przyjaciele. Przywitaliśmy się i usiedliśmy do stolika, zamówiłam dla siebie naleśniki z owocami i latte. Liam posłał mi pytające spojrzenie, a ja kiwnęłam głową, na co na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Lily zmierzyła mnie spojrzeniem, a jej wzrok utkwił na mojej ręce, a dokładnie dłoni. Jak idiotka zaczęła piszczeć i machać moją ręką.
- Czy ty się dobrze czujesz? - zapytałam, gdy ta się już uspokoiła.
- Oświadczył jej się - powiedziała z niedowierzaniem na co z Zaynem się zaśmialiśmy. Po tym zaczęły się gratulacje, uściski itp.
- Współczuję ci życia - zaśmiała się Ruby, za co dostała kuksańca w bok. Pokręciłam głową ze śmiechem, ciekawe życie, nie ma co.
***
Kiedy stoję przed ogromnym lustrem nie mogę uwierzyć w to co się właśnie dzieje. Mam na sobie piękną białą suknię, delikatny makijaż i śliczną fryzurę. Sama nie mogę uwierzyć, że już za kilkanaście minut stanę się żoną Zayna.
- Gotowa? - usłyszałam za sobą, w odbiciu lustra zobaczyłam mojego tatę. Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście - odwróciłam się i podałam mu dłoń.
- Wyglądasz przepięknie - uśmiechnął się, na co odpowiedziałam mu tym samym. Wzięłam jeszcze mój bukiet i razem wyszliśmy z budynku. Przed nami rozciągała się biała dróżka, na końcu której był mój ukochany oraz ...uwaga, uwaga... sam Salvador de La Rush. Tak, on właśnie nam go udzieli. Po drodze mijaliśmy nasze rodziny, przyjaciół i wszystkie inne bliskie nam osoby. Przez całą drogę spoglądałam w te czekoladowe tęczówki, które zahipnotyzowały mnie już na początku. Tata przekazał moją dłoń Zaynowi i poklepując go po plecach, chciał dodać mu otuchy. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć... - Kiedy patrzysz na niektóre rzeczy z perspektywy czasu, masz wrażenie, że niektóre mogłyby potoczyć się trochę inaczej. Jednak wtedy poznałbyś tych ludzi, którzy są teraz najważniejsza częścią twojego życia? Zdajesz sobie sprawę, że nie chcesz być taki jak inni, mimo wszystko chcesz się wyróżniać, mimo, że samym swoim istnieniem to robisz. Chcesz aby ktoś pokochał cie takim jakim jesteś i nie zwracał uwagi na twoje przeznaczenie. Tego potrzebuję - miłości i bezwarunkowego oddania. Właśnie to otrzymałam.
- Ja Julia Parker biorę sobie ciebie Zaynie Maliku za męża i ślubuję ci miłość
- Wierność
- Oraz uczciwość małżeńską
- W zdrowiu i chorobie
- W bogactwie i biedzie
- Już na wieki. - patrzyliśmy sobie w oczy i w tym samym momencie powiedzieliśmy:
- Tak
~*~
Pierwszy taniec jako małżeństwo stwierdzam wszem i wobec, że niczym nie różni się od tego normalnego. No może jedynie więcej ludu na ciebie lumpi. Zachichotałam.
- Co? - zapytał rozbawiony.
- Tak właśnie zdałam sobie sprawę, z tego, że ten taniec nie różni się niczym od poprzednich, no może jedynie więcej ludu na nas się gapi. - powiedziałam, na co chłopak się zaśmiał.
- Co prawda to prawda, pani Malik - wyszczerzył się i cmoknął mnie w nos.
- Grabisz sobie panie Malik - zaśmiałam się.
- Oj tam, najwyżej później będę żałował. - ukazał swoje piękne zęby, na co oberwał ode mnie w ramię.
- Jesteś okropny i kto by pomyślał, że właśnie z tobą będę brać ślub - cmoknęłam w powietrzu, nas co chłopak udawał, że go łapie. Całkiem jak dziecko.
Później trafiłam w ręce coraz to innych mężczyzn, którzy musieli zatańczyć z panną młodą. Przynajmniej miałam trochę radochy. Koło  2 zmyliśmy się z Zaynem w celu spędzenia nocy poślubnej. Kiedy dotarliśmy do naszego pokoju zostałam przyparta do ściany. Poczułam usta Zayna na swoich, które z namiętnością i pożądaniem wpijały siew moje. Oddawałam pocałunki z przyjemnością. Kiedy ściągnął mój welon i zabierał się za sukienkę, cicho się śmiałam na jego nieudolne próby ściągnięcia jej. Wreszcie oderwał się ode mnie, na co odwróciłam się do niego plecami, a ten z łatwością zsunął moją suknię w dół. Poczułam przyjemnie pocałunki w okolicach szyi, odchyliłam do tyłu głowę i rozkoszowałam się chwilą. Odwróciłam się do niego przodem mocno wpijając w usta, podniósł mnie za pośladki do góry, tak, że oplotłam jego biodra swoimi nogami. W tym czasie pozbyliśmy się jego marynarki, krawata i koszuli. Budy leżały już gdzieś wraz z innymi naszymi rzeczami. Kierował się w stronę łóżka, na które po chwili mnie położył. Kontynuował składanie pocałunków na moim ciele, począwszy od ust a kończąc na podbrzuszu. Znów powrócił do moich usta, przyciągnęłam go bliżej siebie i pociągnęłam za włosy, na co jęknął mi w usta. Uśmiechnęłam się tylko i pozbyłam go spodni. Spojrzałam w jego oczy, w których skakały iskierki szczęścia i pożądania. Złapał za zapięcie od mojego stanika i spojrzał na mnie pytająco. Kocham to, że mimo wszystko zawszy pyta mnie o zdanie. Kiwnęłam głową, przez co moja górna część bielizny leżała gdzieś wraz z naszymi ubraniami. Byłam teraz półnaga i mimo wszystko wciąż się tego wstydziłam. Przed własnym mężem. Po chwili jednak nie miałam już na sobie kompletnie nic. Zsunęłam bokserki Zayna i mocno go do siebie przyciągnęłam całując. Byłam ich spragniona, mimo, że mam je kiedy tylko chcę. Mulat spojrzał w moje oczy i nawet nie wiem, w którym momencie we mnie wszedł. A nie, czekajcie, wiem. Wtedy kiedy było mi tak kurewsko dobrze. Jeśli tak ma być do końca naszego życia, to ja nie chcę umierać...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam....
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam ale nowy projekt mnie trochę wciągnął i po prostu, już nie mam pomysłu jak to skończyć. Wiem też, że nie umiem pisać łóżkowych scen. W sumie.. to zależy od nastroju, bo nie raz według mnie wychodzą spoko. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wybaczycie mi to i nie zabijecie, za to, że ten rozdział taki krótki i mało się w nim dzieje.
Pozdrawiam :]]
PS. Jak tam zakończenie roku? U mnie super, jestem, że tak powiem z siebie dumna. :DD
WAKACJE

niedziela, 15 czerwca 2014

Zapraszam !!!

Zapraszam na mój nowy projekt, który prowadzę wraz z Z Imagin  (wierzycie, że piszę nowe opowiadanie z kimś, kogo opowiadania uwielbiam? :DD ) :



sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 11

Jesteśmy właśnie na wakacjach na Ibizę. Słońce, plaża, zimne drinki i przyjaciele to jest to, na co czekałam od dawna. Właśnie siedzimy na śniadaniu i zastanawiamy się co będziemy robić dzisiejszego dnia.
- Ja mam najlepszy pomysł - odezwałam się - może po prostu pójdziemy na plażę, a wieczorem do jakiegoś klubu? Co wy na to?  - zapytałam, na co każdy popatrzył po sobie i wszyscy kiwnęli głowami na znak zgody.
- Dobra, to każdy idzie się przebrać i za 20 minut na dole? - pyta Liam, który od niedawna spotyka się ze słodką Victorią. Całkiem fajna i śliczna dziewczyna, która jest wampirem tak jak i nasz szanowny pan Payne. Poszliśmy ramię w ramię z Zaynem do pokoju, gdzie weszłam do łazienki i przebrałam się w strój.Na to narzuciłam zwykłe szorty. Wzięłam torbę, ręcznik, okulary i kapelusz. Wyszłam z pokoju, w którym nie było nigdzie Mulata. Zeszłam do holu gdzie byli już wszyscy.
- Możemy iść? - zapytał Niall. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy na plażę. Rozłożyłyśmy się z dziewczynami na ręcznikach i oddałyśmy się słodkiemu wylegiwaniu się na słońcu. Ciekawe czemu fascynowały mnie te rozmarzone myśli. Zaśmiałam się cicho.
- Co? - zapytała Lily, która leżała obok mnie.
- Słuchajcie.. - rozciągnęłam moc na dziewczyny i teraz one też mogły wsłuchiwać się we wspaniałe myśli facetów na plaży. Zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili jak na zawołanie znaleźli się obok nas chłopacy. Zazdrośniki jak nic. Poczułam na swoim brzuchu zimne krople wody, aż się wzdrygnęłam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wielki uśmiech na twarzy Zayna.
- Co? - zapytałam kiedy intensywnie wpatrywał się we mnie.
- Nic.. - wzruszył ramionami - na własną dziewczynę nie mogę popatrzeć?
- To dziwne, nawet bardzo.
- Ja tak nie sądzę. - wyszczerzył się i musnął moje wargi, usłyszałam zwiedzone myśli chłopaków dookoła. Zaczęłam się śmiać.
- Jesteś okropny. To było nawet miłe. - powiedziałam i pocałowałam go lekko.
- Nie wystarczy ci, że ja mówię, że jesteś piękna? - zapytał i uniósł jedna brew. Wyglądał tak seksownie.
- Kobieta czasem potrzebuje aby ją dowartościować. - szepnęłam mu do ucha. Jestem ciekawa czy wyczuł podtekst. Chyba załapał, bo na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Zobaczymy co da się zrobić. - mruknął mi do ucha a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Cmoknął mnie w szyję i podniósł do góry.
- Zayn? Co ty do cholery robisz?! - wrzasnęłam.
- Jak to co? Idziemy się kąpać. - zaśmiał się i stanął. Był po pas w wodzie.
- Ale wiesz jeszcze skurczu dostanę i się utopię. No bo mam rozgrzane ciało przez słońce i ta woda jest zimniejsza. - powiedziałam niczym uczona, a on popatrzył na mnie z politowaniem. Następnie rzucił się do wody wraz ze mną w ramionach. Poczułam jak ciągnie mnie za nogę w dół i wpija siew moje usta. Pocałunek w wodzie to cudowne przeżycie. Wynurzyliśmy się z uśmiechami na ustach.
- To było.. - zaczął.
- Niesamowite. - dokończyłam za niego ciężko oddychając.

- Dziewczyny po co wy mnie stroicie? - zapytałam, kiedy od dwóch godzin dziewczyny latają w okół mojej osoby i dobieraj to buty, to kolczyki, to bransoletkę i jeszcze inne.
- Bo, kochana. idziesz z Zaynem na randkę i jakoś musisz wyglądać. - powiedziała Rubs. Westchnęłam.
- Okey. Dawać to, idę się przebrać. - zabrałam ubrania i ruszyłam do łazienki. Ubrałam miętową sukienkę, która była śliczna. Do tego kremowe szpilki i biżuteria. Wyszłam z pomieszczenia, ponieważ dziewczyny miały mi zrobić makijaż i uczesać.
Po prawie godzinie miałam zrobione delikatne fale i lekki, subtelny makijaż. Spojrzałam na zegarek. Była 20. Wstałam z miejsca.
- I jak? - zapytałam.
- Wyglądasz pięknie - skwitowała Lily. Uśmiechnęłam się.
- A teraz masz pójść do waszego pokoju. - powiedziała Liv.
- Okey. - spojrzałam na nie i te uśmiechy nie podobały mi się. Zrezygnowana wyszłam z pokoju i zmierzałam w kierunku swojego. Uchyliłam lekko drzwi i weszłam do środka. W całym pomieszczeniu panował pół mrok, który był oświetlony kilkoma świeczkami. Na podłodze było pełno płatków róż. Z uśmiech szłam drogą przez nie wskazaną. Na łóżku zauważyłam kopertę. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam.
"Co powiesz na trochę zabawy? 
W różnych miejscach ukryte są kolejne wskazówki, jak dojść do mnie. Na samym końcu będę ja. Tylko proszę bez magii, niech ten dzień sam się obroni. Kocham Zayn :* 
PS. Kolejna wskazówka to: 
Tam gdzie księżyc świeci najjaśniej znajduje się gwiazdka, którą chciałbym ci dać.."
Uśmiechnęłam się i podążyłam za wskazówką. 
- Tam gdzie księżyc świeci najjaśniej... - mruknęłam pod nosem i wyszłam na balkon. Stąd był piękny widok na nocne niebo, na którym księżyc świecił najjaśniej. Spojrzałam na bezchmurną noc. Zauważyłam jak coś migocze inaczej niż reszta. Wystawiłam rękę w tym kierunku i po chwili w mojej dłoni znalazła się kolejna koperta. Była na niej gwiazda. Otworzyłam ją i zajrzałam do środka. Było tam cząstka Zayna, mentalna cząstka. Zaśmiałam się i zawiesiłam medalik na szyi. Wyciągnęłam kartkę. 
"Odwróć się i spójrz na świat, tam gdzie wschodzi słońce, a gdzie kończy się dzień jest najpiękniejsze miejsce. Zjedź na dół do holu, tam czeka na ciebie kolejna wskazówka. Powodzenia kochanie, Zayn :*"
Pokręciłam głową i wyszłam z pokoju, na korytarzu były płatki róż, których jak wchodziłam do środka nie było. Uśmiechnęłam się i podążyłam ich śladem. Wsiadłam do windy, którą zjechałam na sam dół. Weszłam do holu. Podszedł do mnie starszy mężczyzna i wręczył jedną różę oraz kolejną kopertę. Grzecznie podziękowałam i zabrałam się za czytanie następnej wskazówki. 
"Wyjdź przed budynek, tam gdzie zobaczyłaś kryształową fontannę, znajduje się kolejna wskazówka. Mam nadzieję, że róża się spodobała. Zayn <3"
Wyszłam przed budynek i spojrzałam w kierunku plaży, to właśnie tam stała kryształowa fontanna. Tyle, że jej teraz już nie ma. No i jestem w czarnej dupie, jak to się mówi. Poczułam pieczenie na ręce. 
"Tam gdzie słońce wstaje, a dzień zachodzi, znajduje się klucz do twojej drogi" 
- Ja ci, kurwa, dam klucz do twojej trumny, Malik. - mruknęłam. Przeszłam przez ulicę, ściągnęłam buty i weszłam na piaszczystą plażę. Tym razem droga była z malutkich kryształków. Szeroki uśmiech wskoczył na moją twarz. Szłam ich śladem, aż nie zobaczyłam Liama, z kolejną kopertą. 
- Liam? O co tutaj chodzi? - zapytał, jednak ten nie odpowiedział. Tylko się uśmiechnął. Odebrałam od niego kopertę i zobaczyłam malutką muszelkę kryształową. Była piękna. 
"Weź taką rzecz, która ci się ze mną kojarzy najbardziej. Następnie udaj się na wschód od morza. Po przejściu 50 kroków będzie kolejna wskazówka, już ostatnia. Pośpiesz się, czas leci. Kocham, Zayn <3"
- Jakie, kurwa, pośpiesz się. - warknęłam. Podeszłam do stolika i zobaczyłam kilka drobiazgów. Między innymi pióro feniksa, nie wiem czemu, ale od razu pomyślałam o Zaynie. Wzięłam je do ręki. Spojrzałam w miejsce, gdzie jeszcze kilka sekund temu stał Liam, ale teraz już go tam nie było. Jakby się rozpłynął. Podeszłam do morza i kierując się na wschód przeszłam 50 kroków. Przy brylantowej figurce Big Bena lewitowała koperta. Wzięłam obydwa przedmioty do ręki. Otworzyłam kopertę. 
"Tam gdzie kolorów blask, znajduje się mety czas" 
Tylko tyle? Zdziwiłam się jednak spojrzałam dookoła siebie. Coś mi mignęło między krzewami. Właśnie w tamtą stronę podążyłam. Z każdym kolejnym krokiem droga stawała się coraz jaśniejsza i pięknie mieniła się wszystkimi kolorami, gdzieniegdzie latały piękne motyle czy świergotały ptaki. Wszystko wyglądało jakby dopiero co budziło się do życia. Zaczęłam się kamienna droga, więc ubrałam moje buty i szłam dalej. Doszłam do maleńkiej polany, gdzie przy stole stał Zayn, ubrany w czarne chinosy, miętową koszulę i szarą marynarkę. Na jego twarzy był wielki uśmiech. Podeszłam do niego i podałam mu dłoń, którą ujął w swoje rozgrzane ręce. Delikatnie musnął moje usta i wskazał miejsce przy stole. Usiadłam, po między nami wciąż panowała cisza. 
- Nie spodziewałam się tego wszystkiego. - szepnęłam, na co on się uśmiechnął. 
- Sama powiedziałaś, że kobieta potrzebuje czuć się dowartościowana. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. 
Po skończonym posiłku, Zayn podszedł do mnie. 
- Zatańczymy? - zapytał, a w tle rozbrzmiała muzyka. Lekko się zaśmiałam i podałam mu dłoń. Stanęliśmy na środku i zaczęliśmy się bujać w rytm muzyki. W pewnym momencie chłopak zatrzymał się i spojrzął mi w oczy. Uklęknął na jedno kolana, a mnie oświeciło co on chce zrobić. 
-Julio jesteś naprawdę wspaniała, wyjątkowa i wielkoduszna.  Pamiętasz jak się poznaliśmy. Wtedy nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. Cały czas patrzyłem i patrzyłem i nie mogłem nasycić się twoim widokiem. Miesiące mijają, a ja chcę więcej i więcej. Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje, ale teraz już wiem: jestem w tobie zakochany. Jestem zakochany i jednocześnie przerażony, ze Ciebie stracę. Dlatego nie chcę ryzykować ani chwili dłużej. - wyciągnął małe pudełeczko i otworzył je, ukazał mi się śliczny pierścionek -   Czy zostaniesz moją żoną?
- O matko, Zayn, ja nie wiem co mam powiedzieć - szepnęłam. 
- Zgódź się i pozwól mi być najszczęśliwszym facetem na świcie. Pozwól mi być przy tobie, już na zawsze. A więc? 
- Tak, oczywiście, że tak. - krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona. Założył i pierścionek i pocałował, długo, mocno i namiętnie. Jak jeszcze nigdy. 
- Kocham cię. - szepnął w moje usta. 
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i zatopiłam się w brązie jego tęczówek. 
Ten wieczór skończył się tak, jak można było się spodziewać. Jednak nie żałuje ani jednej chwili, ani jednego momentu i ani jednej decyzji. 
---------------------------------------------------------------------------------
Haha, wreszcie napisałam i wyszło... to. Cóż sama nie wiem czemu takie i co to miało być, ale mam dzisiaj ochotę pisać o miłości i to może dlatego? 

Zapraszam tutaj: Królewskie życie