- Spierdalaj, Królewiczu. - mruknęłam i nakryłam głowę kołdrą. Jak się pewnie domyślacie razem z Malikiem wygrałam. Moja mina była podobno niezastąpiona. Oj tam, oj tam. Teraz obydwoje się przedrzeźniamy.
- Chodź proszę, jak wstaniesz dam ci buzi. - szepnął do mojego ucha, a mnie przeszły lekkie dreszcze.
- Dasz mi buzi ? - zapytałam niczym małe dziecko z niedowierzaniem, a on zaśmiał się perliście.
- Oczywiście księżniczko. - cmoknął mnie słodko w policzek, a ja się uśmiechnęłam.
- Dobra, już wstaję. - mruknęłam. Podniosłam się z łóżka i przeciągnęłam zmęczone kończyny. Tak dla mnie sen jest o wiele bardziej męczący. Jestem człowiekiem nocy, haha. Udałam się do łazienki w celu porannej toalety. Ubrałam się , zrobiłam standardowo lekki makijaż i włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z pomieszczenia, w pokoju zastałam Mulata, który leżał na moim łóżku i oglądał zdjęcia w albumie. Odchrząknęłam. Spojrzał na mnie jakby jakiejś zbrodni dokonał.
- Yyy... ja.. tylko... - zaczął się jąkać. Machnęłam ręką.
- Chciałeś tylko zobaczyć, jak wyglądałam, gdy byłam mała, spoko. - posłałam mu lekki uśmiech.
- Możesz mi nie wchodzić do głowy? - mruknął "zły".
- Możesz nie być takim upierdliwcem? - naśladowałam jego ton, na co obydwoje się roześmialiśmy.
- Zero powagi.
- Dziwisz się? - zapytałam rzucając się obok niego.
- Nie. - Pokręcił głową.
- Dobra, a teraz poważnie, czy jakaś dziewica zawładnęła twym sercem?
- Przykro mi kotku, ale nie. - cmoknął mnie w policzek i wstał. Podał mi dłoń. - Jesteś skazana na mnie.
- Zawsze mógł to być Horan. - wzruszyłam ramionami. Razem wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się na stołówkę. Wiecie co jest fajne ? To, że żadna laska do niego nie podchodzi, bo wszystkie myślą, że jesteśmy razem. To trochę zabawne, ale my się zachowujemy jak para. Przynajmniej tak twierdzą nasi przyjaciele. Usiedliśmy do naszego stolika, gdzie zastaliśmy już pozostałych.
- Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Hazza.
- Jakieś na pewno, ale bez ciebie. - wytknęłam mu język.
- A co z Malikiem? - uniósł jedna brew do góry.
- Oczywiście. - wyszczerzyłam się
- A co będziecie robić? - podparł się na ręce.
- To czego dzieci nie powinny robić. - szepnęłam uwodzicielskim tonem.
- To będzie ostro... - skwitował.
- Jeśli liczyć, że będziemy próbowali włamać się do siedziby Christophera to tak, będzie bardzo ostro - cmoknęłam w powietrzu i zabrałam się za picie mojej ulubionej kawy.
- Po co tam idziecie? - zapytał Lou.
- Dwa dni temu porwali Mary, to wiadome chcą informacji. Jeśli ich nie udzieli zostanie zabita, a tego nie chcemy. - wytłumaczył Malik. Poczułam uporczywe pieczenie na nadgarstku, po chwili straszny ból. Zacisnęłam szczękę i spojrzałam na owe miejsce.
Róg Street Drive i Live Drive za 30 minut. Zachary xx.
- Zabije gnoja - warknęłam. Zayn wziął moją rękę i ze zmarszczonymi brwiami spojrzał na nadgarstek.
- Oni tak zawsze, ja nie mam ani śladu.
- Tylko mi tak robią, mają z tego świetną zabawę, ja im za to małe psikusy robię. - wyszczerzyłam się.
- Musimy lecieć. - wstaliśmy od stolika.
- Pa - powiedzieli wszyscy chórem.
- Narka. - odpowiedzieliśmy i wyszliśmy ze stołówki. Odeszliśmy kawałek, skąd Zayn teleportował nas na wyznaczone miejsce. Wspomniałam, że jest już naprawdę dobry, jest lepszy niż nie jeden, oczywiście nie ode mnie. Moja wrodzona skromność.
Na miejscu spotkaliśmy Zacharego z Andym i kilkoma innymi osobami. Podeszłam do tego drugiego i wyciągnęłam w jego kierunku rękę. Popatrzył na mnie z politowaniem i pomógł mi się pozbyć śladu.
- Popamiętasz mnie - powiedziałam do Zachusia i spiorunowałam go wzrokiem, nie zapominając, aby naprawdę się w nich pojawiły pioruny.
- Zobaczymy, kotku. - mruknął i zaśmiał się. Prychnęłam pod nosem i stanęłam obok Zayna.
Po 20 minutach na miejscu byli już wszyscy. Po kolejnym omówieniu planu ruszyliśmy w grupkach pięcioosobowych. W mojej był Zayn, Andy, Lily i Zachary.
~Zayn~
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu od razu wyeliminowaliśmy dwóch od ręki. Przeszliśmy dalej kierując się do podziemi gdzie to znajdywały się więzienia. Nie pytajcie skąd oni to wiedzą. Pierwsza poszła Julson, zabiła trzech jednym zaklęciem. Następnie ja zdjąłem dwóch. Dalej było tylko gorzej. Coraz więcej czarnoksiężników przybywało do podziemi. Walczyliśmy z całych sił, Julce udało się dostać do odpowiedniej celi, uwolniła Mary. Wybiegła z nią z pomieszczenia.
~Julka~
- Mary, dalej dasz radę. - podniosłam kobietę na swoim ramieniu. Na szczęście podbiegł do nas Andy, który trochę postawił ją na nogi. Zajęłam się dalszą walką.
- Wszyscy do portali - powiadomił Zachary w naszych umysłach. Zaczęliśmy się wycofywać. W momencie kiedy miałam przez niego przechodzić zobaczyłam jak Zayn zostaje obezwładniony.
- Zamknijcie portal, później do was dołączę. - powiedziałam do Andyego.
- Nie możesz ryzykować. - spojrzałam w jego oczy.
- Spokojnie muszę ratować Zayna, przeniesiemy się na wyspę. Na razie - zamknęłam sama portal i stanęłam oko w oko z kilkunastoma czarnoksiężnikami. Odepchnęłam kilka zaklęć.
- Patriarchus - rzuciłam a wszystko stanęło w miejscu. Szybko przemknęłam obok wrogów i pobiegłam do góry. Szukałam Zayna za pomocą zaklęcia, na szczęście znalazłam go. Jednak chyba dla mnie to nie było zbyt dobre. Wpadłam do głównej sali, gdzie był Christopher ze swoją świtą. Mulat był znacznie za blisko niego. Ten przyglądał mu się zaciekawiony. Chłopak na szczęście był przytomny, jednak trzymany w sposób, który uniemożliwił mu jakiekolwiek ruchy. Przyparłam szybkim zaklęciem sługusów do ścian i obezwładniłam.
- Christopher! - krzyknęłam. Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
- Witaj Julio, jakże miło cie widzieć po tylu latach, nie sądzisz? - uśmiechnął się do mnie.
- Raczej nie. - mruknęłam. - Chociaż muszę ci przyznać za słabo cie wtedy potraktowali.
- O tak masz rację, myślałem, że mają o wiele potężniejszą moc. - uśmiechnął się ironicznie. Jednym zaklęciem obezwładnił mnie. - Czyżbyś przyszła po niego? - wskazał dłonią na Malika.
- Owszem, wiesz a przy okazji tobie dokopać.
- Po co ci on, wiesz doskonale, że do mnie dołączy. - spojrzał na mnie pewny - W końcu to jest mój syn.
- On sam ma prawo wyboru.
- Tak to prawda, ale nie sądzisz rodzinę ma się tylko jedną.
- Jest jeszcze jego matka, która powiem ci, że ma się świetnie. Przy okazji kazała ci nieźle dokopać. - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Nie wspominała nic. Prawda Trisha? - zapytał, a ja w tym momencie zobaczyłam kobietę. Była cała posiniaczona i widać, że nieźle ją torturowali.
- Wypuść ją, wypuść ich oboje - warknęłam.
- Wypuszczę ją pod jednym warunkiem. Zayn dołączysz do mnie. - zwrócił się do chłopaka.
- Nie! - krzyknęła Trisha. - Nie rób tego, nie warto. Proszę.
- Obiecałem, że będziesz bezpieczna. Nie mam innego wyjścia. - powiedział z bólem w oczach, mimo dzielącej nas odległości doskonale to widziałam. Christopher go uwolnił.
- Zayn, pomyśl. Co mu przeszkodzi, żeby przyjść w środku nocy i ją zamordować, zamordować nas wszystkich. Nic, nie masz pewności, że on tego nie zrobi. - powiedziałam błagalnych tonem.
- Przykro mi, ale jesteście dla mnie zbyt ważne. Zgadzam się. - tutaj zwrócił się do Christophera. Z całych sił uwolniłam się. Zatrzymałam wszystko w miejscu. Oprócz mnie i Mulata.
- Proszę. - szepnęłam. Podszedł do mnie.
- Kocham cie i to się na pewno nie zmieni. - powiedział patrząc głęboko w moje oczy.
- Ja też cie kocham, jesteś w końcu moim przyjacielem. - cicho się zaśmiał.
- Ale ja kocham ciebie, tyle, że jak dziewczynę, nie przyjaciółkę. - wyszeptał w moje usta. Jego wargi delikatnie dotknęły moich. Odwzajemniłam pocałunek i wplotłam rękę w jego ciemne włosy przyciągając bliżej siebie. Objął mnie mocniej w talii. Ten pocałunek był pełen pasji, zaangażowania i naszych uczuć.
- Ja ciebie też. - szepnęłam kiedy oderwaliśmy się od siebie. Ze łzami w oczach odsunęłam się od niego. Podeszłam do jego mamy, którą uwolniłam i podałam dłoń. - Znajdę sposób abyś znów był z nami. - powiedziałam w stronę chłopaka i zniknęłyśmy za portalem. To był dopiero początek wojny.
----------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie coś dodałam po tak długiej nieobecności. A powód? Brak weny twórczej. Mój dzisiejszy humor, który jest okropny, sprawił, że coś napisałam. Może muszę mieć taki częściej?
Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Na miejscu spotkaliśmy Zacharego z Andym i kilkoma innymi osobami. Podeszłam do tego drugiego i wyciągnęłam w jego kierunku rękę. Popatrzył na mnie z politowaniem i pomógł mi się pozbyć śladu.
- Popamiętasz mnie - powiedziałam do Zachusia i spiorunowałam go wzrokiem, nie zapominając, aby naprawdę się w nich pojawiły pioruny.
- Zobaczymy, kotku. - mruknął i zaśmiał się. Prychnęłam pod nosem i stanęłam obok Zayna.
Po 20 minutach na miejscu byli już wszyscy. Po kolejnym omówieniu planu ruszyliśmy w grupkach pięcioosobowych. W mojej był Zayn, Andy, Lily i Zachary.
~Zayn~
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu od razu wyeliminowaliśmy dwóch od ręki. Przeszliśmy dalej kierując się do podziemi gdzie to znajdywały się więzienia. Nie pytajcie skąd oni to wiedzą. Pierwsza poszła Julson, zabiła trzech jednym zaklęciem. Następnie ja zdjąłem dwóch. Dalej było tylko gorzej. Coraz więcej czarnoksiężników przybywało do podziemi. Walczyliśmy z całych sił, Julce udało się dostać do odpowiedniej celi, uwolniła Mary. Wybiegła z nią z pomieszczenia.
~Julka~
- Mary, dalej dasz radę. - podniosłam kobietę na swoim ramieniu. Na szczęście podbiegł do nas Andy, który trochę postawił ją na nogi. Zajęłam się dalszą walką.
- Wszyscy do portali - powiadomił Zachary w naszych umysłach. Zaczęliśmy się wycofywać. W momencie kiedy miałam przez niego przechodzić zobaczyłam jak Zayn zostaje obezwładniony.
- Zamknijcie portal, później do was dołączę. - powiedziałam do Andyego.
- Nie możesz ryzykować. - spojrzałam w jego oczy.
- Spokojnie muszę ratować Zayna, przeniesiemy się na wyspę. Na razie - zamknęłam sama portal i stanęłam oko w oko z kilkunastoma czarnoksiężnikami. Odepchnęłam kilka zaklęć.
- Patriarchus - rzuciłam a wszystko stanęło w miejscu. Szybko przemknęłam obok wrogów i pobiegłam do góry. Szukałam Zayna za pomocą zaklęcia, na szczęście znalazłam go. Jednak chyba dla mnie to nie było zbyt dobre. Wpadłam do głównej sali, gdzie był Christopher ze swoją świtą. Mulat był znacznie za blisko niego. Ten przyglądał mu się zaciekawiony. Chłopak na szczęście był przytomny, jednak trzymany w sposób, który uniemożliwił mu jakiekolwiek ruchy. Przyparłam szybkim zaklęciem sługusów do ścian i obezwładniłam.
- Christopher! - krzyknęłam. Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
- Witaj Julio, jakże miło cie widzieć po tylu latach, nie sądzisz? - uśmiechnął się do mnie.
- Raczej nie. - mruknęłam. - Chociaż muszę ci przyznać za słabo cie wtedy potraktowali.
- O tak masz rację, myślałem, że mają o wiele potężniejszą moc. - uśmiechnął się ironicznie. Jednym zaklęciem obezwładnił mnie. - Czyżbyś przyszła po niego? - wskazał dłonią na Malika.
- Owszem, wiesz a przy okazji tobie dokopać.
- Po co ci on, wiesz doskonale, że do mnie dołączy. - spojrzał na mnie pewny - W końcu to jest mój syn.
- On sam ma prawo wyboru.
- Tak to prawda, ale nie sądzisz rodzinę ma się tylko jedną.
- Jest jeszcze jego matka, która powiem ci, że ma się świetnie. Przy okazji kazała ci nieźle dokopać. - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Nie wspominała nic. Prawda Trisha? - zapytał, a ja w tym momencie zobaczyłam kobietę. Była cała posiniaczona i widać, że nieźle ją torturowali.
- Wypuść ją, wypuść ich oboje - warknęłam.
- Wypuszczę ją pod jednym warunkiem. Zayn dołączysz do mnie. - zwrócił się do chłopaka.
- Nie! - krzyknęła Trisha. - Nie rób tego, nie warto. Proszę.
- Obiecałem, że będziesz bezpieczna. Nie mam innego wyjścia. - powiedział z bólem w oczach, mimo dzielącej nas odległości doskonale to widziałam. Christopher go uwolnił.
- Zayn, pomyśl. Co mu przeszkodzi, żeby przyjść w środku nocy i ją zamordować, zamordować nas wszystkich. Nic, nie masz pewności, że on tego nie zrobi. - powiedziałam błagalnych tonem.
- Przykro mi, ale jesteście dla mnie zbyt ważne. Zgadzam się. - tutaj zwrócił się do Christophera. Z całych sił uwolniłam się. Zatrzymałam wszystko w miejscu. Oprócz mnie i Mulata.
- Proszę. - szepnęłam. Podszedł do mnie.
- Kocham cie i to się na pewno nie zmieni. - powiedział patrząc głęboko w moje oczy.
- Ja też cie kocham, jesteś w końcu moim przyjacielem. - cicho się zaśmiał.
- Ale ja kocham ciebie, tyle, że jak dziewczynę, nie przyjaciółkę. - wyszeptał w moje usta. Jego wargi delikatnie dotknęły moich. Odwzajemniłam pocałunek i wplotłam rękę w jego ciemne włosy przyciągając bliżej siebie. Objął mnie mocniej w talii. Ten pocałunek był pełen pasji, zaangażowania i naszych uczuć.
- Ja ciebie też. - szepnęłam kiedy oderwaliśmy się od siebie. Ze łzami w oczach odsunęłam się od niego. Podeszłam do jego mamy, którą uwolniłam i podałam dłoń. - Znajdę sposób abyś znów był z nami. - powiedziałam w stronę chłopaka i zniknęłyśmy za portalem. To był dopiero początek wojny.
----------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie coś dodałam po tak długiej nieobecności. A powód? Brak weny twórczej. Mój dzisiejszy humor, który jest okropny, sprawił, że coś napisałam. Może muszę mieć taki częściej?
Zapraszam do komentowania i obserwowania.
świetne <3 ! Naprawdę idealne .. trafiłam tu przez przypadek z land of grafics... :) i mam pytanie ^^ MsBaginss czy grałaś kiedykolwiek w fashionstyle ? :) Czy to ty ! ♥ tutaj : heart.♥ .... wcześniej jedyneczkaO . jeśli tak to odpisz proszę ^^. I
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział siostro .. :))
Przykro mi, ale nigdy nie grałam w fashionstyle. Ale dziękuję za miłe słowa. x DD
Usuń