piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 14

Ile byśmy dali za spokojne szczęśliwe życie? Poświęcamy się każdego dnia od nowa. Wierzymy, że warto. Kiedy na naszej drodze stają osoby, które potrafią obrać właściwy tor. Jestem szczęśliwa, że trafiłam na tak wspaniałych ludzi, który zaakceptowali mnie taką jaką jestem. Dzięki nim poznałam miłość mojego wiecznego życia. A mówią, że to wampiry kochają wiecznie.
Dzisiaj każdy poszedł w swoją stronę. Robi to o czym marzył, bo przecież do tego dążyliśmy do spełnienia marzeń. Ja marzyłam o akceptacji. Dostałam ją.
- O czym tak myślisz? - poczułam dłonie oplatające moją talię z dość już widocznym brzuszkiem. Jak się pewnie domyślacie jestem w ciąży. Piąty miesiąc. Dowiedziałam się zaraz po naszej "małym" babskim wieczorze.
- O wszystkim co mnie do tej pory spotkało. O ludziach, którzy dużo wnieśli do mojego życia. O marzeniach, które dzięki wam się spełniły. - uśmiechnęłam się lekko.
- O czym marzyłaś? - położył głowę na mim ramieniu.
- O akceptacji. Zawsze miałam pod górkę, nikt nie akceptował mnie, bał się. Wy to zmieniliście. Znalazłam przyjaciół, ale również moją miłość - po tych słowach poczułam delikatne pocałunki na szyi.
- Są sytuacje, na które nie mamy wpływu. Są uczucia, nad którymi nie potrafimy zapanować.
- Pięknie tu - westchnęłam i wtuliłam plecy w jego ciało. Siedzieliśmy w jaskini i obserwowaliśmy zachód słońca.
- Mam coś dla ciebie - wyszeptał. Na poduszeczce niesionej przez ptaki znajdywało się małe satynowe pudełeczko. Wzięłam je do ręki i niepewnie spojrzałam na Mulata. - Śmiało. - jego uśmiech sprawił, że odważyłam się je otworzyć. Ukazał mi się piękny pierścionek z białego złota. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech, a oczy zaszły łzami.
- Zayn... - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ciii... musisz wiedzieć, że jesteś jedyną kobietą, z którą chcę być. Przy której chcę się budzić każdego ranka i zasypiać wiedząc, że wciąż jest i zawsze będzie moja. Chcę, abyś to ty była matką moich dzieci, to ty uczyła ich szacunku do innych. Abyś patrzyła jak dorastają ze mną u boku. Żebyś mogła przeklinać cały świat, krzyczeć i płakać, a ja będę sprawiał żebyś tego nie robiła. Będę trzymał cię w ramionach i razem z tobą przeklinał świat. Razem z tobą znosić wzloty i upadki. Chcę razem z tobą pokazywać drogę naszym pociechom. Dzięki tobie właśnie odnalazłem drogę, którą powinienem podążać. To wszystko sprawia, że chcę abyś była moja już na wieki. Tak, więc czy zgodzisz się zostać panią Malik? - zapytał patrząc w moje oczy. Z moich już dawna spływały łzy, które ścierał z lekkim uśmiechem na ustach.
- Będziesz miał przejebane przez resztę życia panie Malik - zaśmialiśmy się. - Oczywiście, że zostanę panią Malik. - szeroki uśmiech zagościł na jego idealnej twarzy. Włożył pierścionek na moją dłoń i lekko ją ucałował.
- Kocham cię - szepnął w moje usta.
- Ja ciebie też, Zayn - musnęłam jego usta. Nasz pocałunek był pełen pasji i zaangażowania. Wyrażaliśmy w nim wszystkie emocje, które do siebie odczuwaliśmy. Oderwaliśmy się od siebie z wielkimi uśmiechami na twarzach.
- Ciebie też kocham - ucałował mój brzuch na co się zaśmiałam.
- Ono ciebie też - powiedziałam. Położyłam dłoń na jego policzku delikatnie zataczając kółka kciukiem.
- Co robisz?  - uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wzruszyłam ramionami.
- Kocham cię. - lekki uśmiech wciąż widniał na mojej twarzy.
- Jestem teraz najszczęśliwszy na świecie. Mam wszystko o czym marzyłem - wspaniałą przyszłą żonę, dziecko, piękny dom z ogrodem i genialnych przyjaciół, czegóż chcieć więcej?
~*~
- Nie, ja tam nie pójdę. Boję się - powiedziałam i zdenerwowana zagryzłam wargę.
- Julka, weź się ogarnij i mnie nie denerwuj  - warknęła Lily.
- Wyjdziesz tam zabłyśniesz i będzie wszystko cacy stuk stuk - zacmokała Rubs.
- Co z Ianem? - zapytałam.
- Jest z twoją mamą. Spokojnie - Liv położyła dłoń na moim ramieniu. - Wyglądasz olśniewająco.
Miała rację. Prawie biała, jednak wciąż niebieska suknia doskonale leżała na moim ciele. Delikatne loki, w które wpięte były kwiaty zostały upięte z tyłu. Delikatny, jednak wciąż widoczny makijaż zdobił mą twarz. Biało-niebieski bukiet tkwił w mojej dłoni.
- A jeśli się rozmyślił? - zapytałam. Chwytałam się wszystkiego.
- Louis właśnie napisał, że są już na miejscu i wszyscy czekają. - wtrąciła Rubs.
- Julka kochacie się, chcecie być razem, a to tylko tego dowód. Przecież chcesz z nim być - Lil złapała mnie za dłoń.
- Ja tam nie potrzebuję komukolwiek cokolwiek udowadniać. Ważne, że my wiemy jak jest - mruknęłam.
- Julka - krzyknęły wszystkie na raz.
- No dobra, dobra. Chodźmy już - wstałam i na lekko drżących nogach ruszyłam w kierunku drzwi. Przed naszym pojazdem czekał już mój tata, ubrany w pięknie krojony smoking.
- Pięknie wyglądasz - powiedział i ucałował moja dłoń przez co na mojej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce. - Gotowa?
- Nie bardzo - zagryzłam wargę, na co on zaczął się śmiać.
- Nie martw się, ja nie chciałem w ogóle pójść na mój ślub.
- Czyli już wiem po kim to mam. - zaśmialiśmy się i z pomocą mojego rodzica wsiadłam do karety. Pojazd ruszył, a ja z każdym kolejnym przejechanym metrem coraz bardziej zagryzałam wargę.
- Boję się - szepnęłam, tata mocniej ścisnął moja dłoń dodając mi otuchy.
-  Ja też - odszepnął, spojrzałam na niego.
- Dlaczego?
- Jesteś moją księżniczką, zasługujesz na wszystko co najlepsze. Boję się, że nie będziesz szczęśliwa, ale wierzę w waszą miłość, kochanie. - na jego twarzy już z kilkoma zmarszczki zagościł ciepły uśmiech.
- Kocham cię tato - uśmiechnęłam się.
- Wiem, maleńka. Ja ciebie też - pocałował mnie w czoło. Kareta się zatrzymała. - Zawsze jeszcze możesz zawrócić.
- Kocham go tato - powiedziałam pewnie. Uśmiechnął się. Wysiadł jako pierwszy i podał mi dłoń. Moje stopy dotknęły dróżki. Chwyciłam w dłoń bukiet, a drugą podałam tacie. Ujął ją i razem pod ramię stanęliśmy na samym początku tej małej alejki na końcu, której była miłość mojego życia.
- Spokojnie, wyobraź sobie, że jesteście tylko wy i nikt więcej. To działa, zaufaj mi. - szepnął, kiedy rozpoczęliśmy wędrówkę.
- Ufam - uśmiechnęłam się. Ostatni zakręt i stanęliśmy na samym początku prostej prowadzącej do  mojego, już niedługo, męża. Z lekkim uśmiechem na ustach pokonywałam kolejne metry do zadaszonej altanki. Stanęłam przed Zaynem i spojrzałam w jego oczy. Widząc wielką miłość byłam pewna, a całe zdenerwowanie uleciało. Oddałam bukiet Rubs, która wraz z Liv i Victorią były moimi druhnami. Lily to mój świadek, a Liam Zayna. Chwyciłam dłoń Mulata, którą lekko ucałował. Usłyszałam ciche "aww.." w wykonaniu dziewczyn. Na moją twarz wkradł się wielki uśmiech. Odwróciliśmy się i zobaczyłam osobę, która będzie udzielać nam ślubu.
~ Steven, serio? - zapytał go w myślach.
~ Kotku, a kto inny? - sarknął. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się cicho.
- Spotkaliśmy się tu dzisiaj... - dzień, w którym stajesz się nierozłączną częścią drugiej osoby jest najpiękniejsza w całym waszym życiu. Kiedy kogoś kochasz wiesz, że nic nie jest niemożliwe. Podobno starość nie chroni przed miłością, to miłość chroni przed starością. Czujesz się zawsze młody, to właśnie miłość cie uskrzydla, sprawia, że czujesz się wartościowym człowiekiem, zdolnym do kochania, tym który zasługuje na miłość. Kochasz i jesteś kochany. Prawdziwa miłość jest wtedy kiedy w swoim mężczyźnie nie widzisz tylko ładnej buzi, czy dobrego ciała. Jest wtedy, kiedy jest twoim przyjacielem - zrozumie, wysłucha, doradzi. Jest twoim kochankiem - pożądasz i jesteś pożądana. Jest obrońcą - w jego ramionach czujesz się najbezpieczniej. Każda chwila jest warta wszystkiego, każde słowo, każdy gest zapada głęboko w pamięć. Zamykasz oczy i widzisz te wszystkie wspaniałe chwile. Patrzysz w tęczówki ukochanego i widzisz w nim cały świat, którym jesteś ty. W miłości nie można być skromnym, bo to największy skarb jaki mamy.
- Ja Julia Parks biorę sobie Ciebie Zaynie Maliku za męża i ślubuję ci... - znów patrząc w te hipnotyzujące oczy, widzę jedynie to co chcę widzieć i jeszcze więcej. Każdą komórką ciała czuję jak drży na mój dotyk, jak na jego skórze pojawiają się dreszcze kiedy tuje mój oddech na karku. Jak słucha mego głosu, jakby był jego własną melodią. Miłość do drugiej osoby jest jak narkotyk, z którego nigdy nie chcesz rezygnować.
- miłość - widzisz tych wszystkich ludzi, a czujesz jakby nikogo nie było oprócz was.
- wierność - spijasz każde słowo, jakby było twoją własną heroiną.
- szacunek - wymawiasz kolejne wartości, które już od dawna używasz.
- uczciwość - wiesz, że możesz wierzyć w każde jego słowo.
- walkę o każdy dzień - czujesz to bezpieczeństwo, które trafia prosto w twoje serce.
- przysięgam - teraz jesteś pewny wszystkiego co zostało wypowiedziane teraz i co zostanie wypowiedziane w przyszłości.
- przysięgam - słysząc to z ust ukochanej osoby czujesz rozchodzące się ciepło na sercu. Obrączki to już tylko kawałek metalu, jednak tak dla nas ważny. Słyszę szloch naszym mam i wielu innych kobiet. Sama nie płaczę, jestem szczęśliwa. Na prawdę szczęśliwa.

-------------------------------------------------------------------------
aaaaaa... za dużo miłości. Wierzycie, że przed nami już tylko epilog? Ja jakoś nie. Kolejna historia z którą się będę musiała rozstać, kolejna którą rozpocznę już istnieje.
Moja nowa historia:  Zakazane Uczucie 
A tutaj możecie poddać swojego bloga ocenie : Ocenialnia Blogów 

2 komentarze:

  1. Awww.... świetny rozdział. Taki romantico <3. Czekam na epilog Dominika :*
    Zapraszam do mnie http://polishfriends216.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń