Z czasem zaczynamy patrzeć na życie z pewnej perspektywy. Jesteśmy starsi, stajemy się odpowiedzialni już nie tylko za nasze życie. Kiedy pojawia się ta malutka istota w postaci dziecka wszystko staje się jakby inne. Patrzysz i widzisz to czego nie zauważałeś do tej pory.
- Idziemy? - zapytał Ian. Tak to jest nasz syn. Zapytacie ile już minęło? 17 lat. Odwozimy dzisiaj go do szkoły, gdzie rozpocznie swoją naukę. Mimo, że nie jest to konieczne, nie chcemy aby miał inne życie niż swoi rówieśnicy.
- Tak. Rita! - zawołałam córkę, która już po chwili była na koło mnie. Swoją urodę odziedziczyła po mnie, jednak oczy ma Zayna, tak samo jak jej brat. - Chodźcie. - otworzyłam przejście, przez które najpierw przeszedł mój syn, a następnie ja z córką. Znaleźliśmy się a dziedzińcu szkoły, gdzie zbierali się już wszyscy. Zobaczyłam Zacharego, który podszedł do nas.
- Cześć - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela.
- Mamo, robisz mi wstyd - mruknął Ian, na co się zaśmialiśmy.
- Ty lepiej zadzwoń do ojca i zapytaj gdzie on jest. Powiedz mu, że jak nie zjawi się tu w ciągu 5 minut to przez następne 100 lat śpi na kanapie. - powiedziałam, na co syn zaśmiał się i wybrał numer do Zayna.
- Zrobisz to? - zapytał Zachary.
- Ostatnio przez 3 miesiące spał na kanapie, później go przyjęłam z wiadomych przyczyn - mrugnęłam do niego okiem na co zaczął się śmiać. Po chwili mój mąż stał już obok mnie.
- 3 sekundy przed czasem - wyszczerzył się i pocałował mnie w policzek.
- Mam do was prośbę - obydwoje spojrzeliśmy na syna - nie róbcie mi wiochy.
- Zważywszy, że ten charakterek masz po mamusi to i tak nie będę nic mówił, na temat tego jak się wyrażasz - Zayn westchnął i zaczął się rozglądać jak mniemam w poszukiwaniu naszej córki.
- Rita! - zawołał, jednak nasza córeczka, znów postanowiła pobawić się z tatusiem w chowanego. - Poszukam jej. - pokiwałam głową. Podeszli do nas nasi przyjaciele. Najpierw dołączyli Niall z Lily i ich córką Amber.
- Julka - zawołała i podbiegła do mnie rzucając się na szyję.
- Też się cieszę, że cię widzę Lily. - mruknęłam i odsunęłam od siebie kobietę. - Siema kurduplu - przywitałam się z jej mężem.
- Cześć potworze - uśmiechnął się słodko, na co przewróciłam oczami. Wszyscy się zaśmiali. Po chwili byli z nami Louis z Ruby i ich synami Kaylem oraz Paulem. Wzięłam mojego ulubionego dzieciaka na ręce i pocałowałam go w policzek na co się zarumienił. Zaśmiałam się i postawiłam go na ziemi. Następni byli Harry z Liv i bliźniakami oraz Liam z Victorią wraz z Stevenem. Cała rodzinka w komplecie.
- Wiesz, że wasze dzieci ze sobą kręcą - Olivia wskazała na Iana i Amber.
- Powiedziałam, że jak wpakuje mi Nialla do rodziny to go wydziedziczę - mruknęłam, na co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Kłamie, powiedziała, że nie przyjdzie na ich ślub, albo będzie do końca życia się z nim użerała dla jego dobra. - objął mnie ramieniem Zayn, który pojawił się obok nas wraz z Ritą, która pobiegła do swoich ulubionych "braci" - Kayla i Marcosa z Marcio. Boże, kto tym dzieciom dawał imiona. A tak Zazza z Liv.
- No, a mój jakże wspaniały mąż stwierdził, że i tak to robię. - wzruszyłam ramionami kiedy nasi przyjaciele zaczęli się śmiać. Nadszedł czas pożegnań. Podszedł do nas Ian. Rozłożyłam ręce na co syn wtulił się w moje ciało.
- Pamiętaj, żeby za bardzo nie rozrabiać i nie zmieniać kolegów w inne rzeczy - powiedziałam, na co zaczął się śmiać.
- Będę pamiętał, kocham cię mamo.
- Ja ciebie też synu, obydwoje cię kochamy - powiedziałam kiedy poczułam dłoń męża na plecach. Dołączyła do nas Rita, która mocno przytuliła brata. Podniósł ją na rękach.
- Będziesz mnie odwiedzał? - zapytała ze łzami w oczach.
- Oczywiście kochanie, będę przyjeżdżał tak często jak się tylko da. - pocałował ją w czoło, a mi się zrobiło cieplej na sercu.
- Możesz mi coś obiecać? - zapytała.
- Co takiego?
- Nie zapomnisz o mnie kiedy najdziesz swoją ukochaną dziewczynę? - spojrzała zapłakanymi oczami prosto w jego czekoladowe tęczówki.
- Nawet tak nie myśl głuptasie, kocham cię i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Pamiętasz Rita i Ian kontra reszta świata? - zapytał z uśmiechem na co tamta kiwnęła główką.
- Kocham cię Ian.
- Ja ciebie też księżniczko - pocałował ją w nos na co ta zaczęła się śmiać. - Czas na mnie - zwrócił się do nas, a ja starałam się nie uwidoczniać moje łzy. Z marnym skutkiem. Pocałowałam syna w czubek głowy.
- Pamiętaj jesteś z Malików. - zaśmiał się Zayn i przytulił chłopaka.
- TO do czegoś zobowiązuje - wskazał na swoje ramię na którym był nasz rodzinny herb. Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową. Po dość długich pożegnaniach patrzyliśmy jak nasz syn znika za murami Akademii.
Będąc małym dzieckiem wpajają ci, że trzeba ufać i pomagać ludziom bo na to zasługują. Zapewniają, że na wszystko masz czas, bo życie jest długie i będzie takie jak sobie zaplanujesz. Będąc małym dzieckiem bezgranicznie w to wierzysz i z ufnością oczekujesz czasu dorosłości.
Będąc dorosłym masz żal. Żal, że zostałeś oszukany. Ludzie są pozbawieni jakichkolwiek skrupułów i wykorzystują drugiego człowieka. Jako dorosły nie masz czasu dla siebie. Biegasz pomiędzy pracą a domem bez chwili wytchnienia. W twoim życiu nic nie jest takie jak byś tego chciał - wszystko to kwestia przypadku. Nie jesteś zadowolony...
A czy mimo to potrafisz cieszyć się takim życiem jakie otrzymałeś ?
----------------------------------
Tak to już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść...
Mnie również jest się trudno z wami żegnać. Mam prośbę, niech każdy kto czytał to opowiadanie napisze choćby jeden pamiątkowy komentarz, chcę wiedzieć ile osób czytało tego bloga.
Płacz, smutek, żal....
Nie chcę was opuszczać ;'(
Akademia Anioła