- Dzień dobry - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry - odwzajemniłam gest. - Jak się spało? - zapytałam i przeciągnęłam się.
- Z tobą zawsze dobrze - mruknął i przyciągnął mnie do siebie, tak, że teraz leżałam na jego klatce piersiowej.
- Jak miło, aż się rzygać tęczą chce - wyszczerzyłam się. - Nie musisz słodzić, prędzej czy później i tak bym poszła z tobą do łóżka. - wzruszyłam ramionami.
- Ta twoja szczerość, czasem mnie dobija - zaśmiał się i cmoknął mnie w nos.
- Dobra, kochany, wstajemy i na śniadanko. - powiedziałam i poderwałam się z miejsca. Ubrałam koszulkę chłopaka i skierowałam się do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i po kilku minutach stałam przed lustrem owinięta ręcznikiem. Lekki makijaż i pokręcone włosy + spodenki z braletem i sweterkiem to mój zestaw na dzisiaj. Do tego założyłam kremowe szpilki i mogłam udać się na śniadanie. W pokoju siedział gotowy już Zayn. Uśmiechnęłam się i podeszłam cicho do niego. Siedział odwrócony w stronę okna, za którym rozciągał się piękny widok. Potknęłam jego ramieniu, na co szybko się odwrócił. Kocham ten moment, w którym uśmiecha się na mój widok.
- Idziemy? - zapytał, na co tylko pokiwałam głową. Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się w stronę restauracji, gdzie siedzieli już nasi przyjaciele. Przywitaliśmy się i usiedliśmy do stolika, zamówiłam dla siebie naleśniki z owocami i latte. Liam posłał mi pytające spojrzenie, a ja kiwnęłam głową, na co na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Lily zmierzyła mnie spojrzeniem, a jej wzrok utkwił na mojej ręce, a dokładnie dłoni. Jak idiotka zaczęła piszczeć i machać moją ręką.
- Czy ty się dobrze czujesz? - zapytałam, gdy ta się już uspokoiła.
- Oświadczył jej się - powiedziała z niedowierzaniem na co z Zaynem się zaśmialiśmy. Po tym zaczęły się gratulacje, uściski itp.
- Współczuję ci życia - zaśmiała się Ruby, za co dostała kuksańca w bok. Pokręciłam głową ze śmiechem, ciekawe życie, nie ma co.
***
Kiedy stoję przed ogromnym lustrem nie mogę uwierzyć w to co się właśnie dzieje. Mam na sobie piękną białą suknię, delikatny makijaż i śliczną fryzurę. Sama nie mogę uwierzyć, że już za kilkanaście minut stanę się żoną Zayna.
- Gotowa? - usłyszałam za sobą, w odbiciu lustra zobaczyłam mojego tatę. Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście - odwróciłam się i podałam mu dłoń.
- Wyglądasz przepięknie - uśmiechnął się, na co odpowiedziałam mu tym samym. Wzięłam jeszcze mój bukiet i razem wyszliśmy z budynku. Przed nami rozciągała się biała dróżka, na końcu której był mój ukochany oraz ...uwaga, uwaga... sam Salvador de La Rush. Tak, on właśnie nam go udzieli. Po drodze mijaliśmy nasze rodziny, przyjaciół i wszystkie inne bliskie nam osoby. Przez całą drogę spoglądałam w te czekoladowe tęczówki, które zahipnotyzowały mnie już na początku. Tata przekazał moją dłoń Zaynowi i poklepując go po plecach, chciał dodać mu otuchy. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć... - Kiedy patrzysz na niektóre rzeczy z perspektywy czasu, masz wrażenie, że niektóre mogłyby potoczyć się trochę inaczej. Jednak wtedy poznałbyś tych ludzi, którzy są teraz najważniejsza częścią twojego życia? Zdajesz sobie sprawę, że nie chcesz być taki jak inni, mimo wszystko chcesz się wyróżniać, mimo, że samym swoim istnieniem to robisz. Chcesz aby ktoś pokochał cie takim jakim jesteś i nie zwracał uwagi na twoje przeznaczenie. Tego potrzebuję - miłości i bezwarunkowego oddania. Właśnie to otrzymałam.
- Ja Julia Parker biorę sobie ciebie Zaynie Maliku za męża i ślubuję ci miłość
- Wierność
- Oraz uczciwość małżeńską
- W zdrowiu i chorobie
- W bogactwie i biedzie
- Już na wieki. - patrzyliśmy sobie w oczy i w tym samym momencie powiedzieliśmy:
- Tak
~*~
Pierwszy taniec jako małżeństwo stwierdzam wszem i wobec, że niczym nie różni się od tego normalnego. No może jedynie więcej ludu na ciebie lumpi. Zachichotałam.
- Co? - zapytał rozbawiony.
- Tak właśnie zdałam sobie sprawę, z tego, że ten taniec nie różni się niczym od poprzednich, no może jedynie więcej ludu na nas się gapi. - powiedziałam, na co chłopak się zaśmiał.
- Co prawda to prawda, pani Malik - wyszczerzył się i cmoknął mnie w nos.
- Grabisz sobie panie Malik - zaśmiałam się.
- Oj tam, najwyżej później będę żałował. - ukazał swoje piękne zęby, na co oberwał ode mnie w ramię.
- Jesteś okropny i kto by pomyślał, że właśnie z tobą będę brać ślub - cmoknęłam w powietrzu, nas co chłopak udawał, że go łapie. Całkiem jak dziecko.
Później trafiłam w ręce coraz to innych mężczyzn, którzy musieli zatańczyć z panną młodą. Przynajmniej miałam trochę radochy. Koło 2 zmyliśmy się z Zaynem w celu spędzenia nocy poślubnej. Kiedy dotarliśmy do naszego pokoju zostałam przyparta do ściany. Poczułam usta Zayna na swoich, które z namiętnością i pożądaniem wpijały siew moje. Oddawałam pocałunki z przyjemnością. Kiedy ściągnął mój welon i zabierał się za sukienkę, cicho się śmiałam na jego nieudolne próby ściągnięcia jej. Wreszcie oderwał się ode mnie, na co odwróciłam się do niego plecami, a ten z łatwością zsunął moją suknię w dół. Poczułam przyjemnie pocałunki w okolicach szyi, odchyliłam do tyłu głowę i rozkoszowałam się chwilą. Odwróciłam się do niego przodem mocno wpijając w usta, podniósł mnie za pośladki do góry, tak, że oplotłam jego biodra swoimi nogami. W tym czasie pozbyliśmy się jego marynarki, krawata i koszuli. Budy leżały już gdzieś wraz z innymi naszymi rzeczami. Kierował się w stronę łóżka, na które po chwili mnie położył. Kontynuował składanie pocałunków na moim ciele, począwszy od ust a kończąc na podbrzuszu. Znów powrócił do moich usta, przyciągnęłam go bliżej siebie i pociągnęłam za włosy, na co jęknął mi w usta. Uśmiechnęłam się tylko i pozbyłam go spodni. Spojrzałam w jego oczy, w których skakały iskierki szczęścia i pożądania. Złapał za zapięcie od mojego stanika i spojrzał na mnie pytająco. Kocham to, że mimo wszystko zawszy pyta mnie o zdanie. Kiwnęłam głową, przez co moja górna część bielizny leżała gdzieś wraz z naszymi ubraniami. Byłam teraz półnaga i mimo wszystko wciąż się tego wstydziłam. Przed własnym mężem. Po chwili jednak nie miałam już na sobie kompletnie nic. Zsunęłam bokserki Zayna i mocno go do siebie przyciągnęłam całując. Byłam ich spragniona, mimo, że mam je kiedy tylko chcę. Mulat spojrzał w moje oczy i nawet nie wiem, w którym momencie we mnie wszedł. A nie, czekajcie, wiem. Wtedy kiedy było mi tak kurewsko dobrze. Jeśli tak ma być do końca naszego życia, to ja nie chcę umierać...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam....
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam ale nowy projekt mnie trochę wciągnął i po prostu, już nie mam pomysłu jak to skończyć. Wiem też, że nie umiem pisać łóżkowych scen. W sumie.. to zależy od nastroju, bo nie raz według mnie wychodzą spoko. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wybaczycie mi to i nie zabijecie, za to, że ten rozdział taki krótki i mało się w nim dzieje.
Pozdrawiam :]]
PS. Jak tam zakończenie roku? U mnie super, jestem, że tak powiem z siebie dumna. :DD
- Gotowa? - usłyszałam za sobą, w odbiciu lustra zobaczyłam mojego tatę. Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście - odwróciłam się i podałam mu dłoń.
- Wyglądasz przepięknie - uśmiechnął się, na co odpowiedziałam mu tym samym. Wzięłam jeszcze mój bukiet i razem wyszliśmy z budynku. Przed nami rozciągała się biała dróżka, na końcu której był mój ukochany oraz ...uwaga, uwaga... sam Salvador de La Rush. Tak, on właśnie nam go udzieli. Po drodze mijaliśmy nasze rodziny, przyjaciół i wszystkie inne bliskie nam osoby. Przez całą drogę spoglądałam w te czekoladowe tęczówki, które zahipnotyzowały mnie już na początku. Tata przekazał moją dłoń Zaynowi i poklepując go po plecach, chciał dodać mu otuchy. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć... - Kiedy patrzysz na niektóre rzeczy z perspektywy czasu, masz wrażenie, że niektóre mogłyby potoczyć się trochę inaczej. Jednak wtedy poznałbyś tych ludzi, którzy są teraz najważniejsza częścią twojego życia? Zdajesz sobie sprawę, że nie chcesz być taki jak inni, mimo wszystko chcesz się wyróżniać, mimo, że samym swoim istnieniem to robisz. Chcesz aby ktoś pokochał cie takim jakim jesteś i nie zwracał uwagi na twoje przeznaczenie. Tego potrzebuję - miłości i bezwarunkowego oddania. Właśnie to otrzymałam.
- Ja Julia Parker biorę sobie ciebie Zaynie Maliku za męża i ślubuję ci miłość
- Wierność
- Oraz uczciwość małżeńską
- W zdrowiu i chorobie
- W bogactwie i biedzie
- Już na wieki. - patrzyliśmy sobie w oczy i w tym samym momencie powiedzieliśmy:
- Tak
~*~
Pierwszy taniec jako małżeństwo stwierdzam wszem i wobec, że niczym nie różni się od tego normalnego. No może jedynie więcej ludu na ciebie lumpi. Zachichotałam.
- Co? - zapytał rozbawiony.
- Tak właśnie zdałam sobie sprawę, z tego, że ten taniec nie różni się niczym od poprzednich, no może jedynie więcej ludu na nas się gapi. - powiedziałam, na co chłopak się zaśmiał.
- Co prawda to prawda, pani Malik - wyszczerzył się i cmoknął mnie w nos.
- Grabisz sobie panie Malik - zaśmiałam się.
- Oj tam, najwyżej później będę żałował. - ukazał swoje piękne zęby, na co oberwał ode mnie w ramię.
- Jesteś okropny i kto by pomyślał, że właśnie z tobą będę brać ślub - cmoknęłam w powietrzu, nas co chłopak udawał, że go łapie. Całkiem jak dziecko.
Później trafiłam w ręce coraz to innych mężczyzn, którzy musieli zatańczyć z panną młodą. Przynajmniej miałam trochę radochy. Koło 2 zmyliśmy się z Zaynem w celu spędzenia nocy poślubnej. Kiedy dotarliśmy do naszego pokoju zostałam przyparta do ściany. Poczułam usta Zayna na swoich, które z namiętnością i pożądaniem wpijały siew moje. Oddawałam pocałunki z przyjemnością. Kiedy ściągnął mój welon i zabierał się za sukienkę, cicho się śmiałam na jego nieudolne próby ściągnięcia jej. Wreszcie oderwał się ode mnie, na co odwróciłam się do niego plecami, a ten z łatwością zsunął moją suknię w dół. Poczułam przyjemnie pocałunki w okolicach szyi, odchyliłam do tyłu głowę i rozkoszowałam się chwilą. Odwróciłam się do niego przodem mocno wpijając w usta, podniósł mnie za pośladki do góry, tak, że oplotłam jego biodra swoimi nogami. W tym czasie pozbyliśmy się jego marynarki, krawata i koszuli. Budy leżały już gdzieś wraz z innymi naszymi rzeczami. Kierował się w stronę łóżka, na które po chwili mnie położył. Kontynuował składanie pocałunków na moim ciele, począwszy od ust a kończąc na podbrzuszu. Znów powrócił do moich usta, przyciągnęłam go bliżej siebie i pociągnęłam za włosy, na co jęknął mi w usta. Uśmiechnęłam się tylko i pozbyłam go spodni. Spojrzałam w jego oczy, w których skakały iskierki szczęścia i pożądania. Złapał za zapięcie od mojego stanika i spojrzał na mnie pytająco. Kocham to, że mimo wszystko zawszy pyta mnie o zdanie. Kiwnęłam głową, przez co moja górna część bielizny leżała gdzieś wraz z naszymi ubraniami. Byłam teraz półnaga i mimo wszystko wciąż się tego wstydziłam. Przed własnym mężem. Po chwili jednak nie miałam już na sobie kompletnie nic. Zsunęłam bokserki Zayna i mocno go do siebie przyciągnęłam całując. Byłam ich spragniona, mimo, że mam je kiedy tylko chcę. Mulat spojrzał w moje oczy i nawet nie wiem, w którym momencie we mnie wszedł. A nie, czekajcie, wiem. Wtedy kiedy było mi tak kurewsko dobrze. Jeśli tak ma być do końca naszego życia, to ja nie chcę umierać...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam....
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam ale nowy projekt mnie trochę wciągnął i po prostu, już nie mam pomysłu jak to skończyć. Wiem też, że nie umiem pisać łóżkowych scen. W sumie.. to zależy od nastroju, bo nie raz według mnie wychodzą spoko. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wybaczycie mi to i nie zabijecie, za to, że ten rozdział taki krótki i mało się w nim dzieje.
Pozdrawiam :]]
PS. Jak tam zakończenie roku? U mnie super, jestem, że tak powiem z siebie dumna. :DD
WAKACJE